"KSIĄŻKI ZA DARMO", czyli kilka słów o współpracach


Na temat współprac z wydawnictwami było powiedziane już wiele. Było narzekanie, chwalenie, zachwyty, zawody, ale wciąż wydaje mi się, że nie jest to temat skończony, a moje wrażenie wiąże się w licznymi pytaniami w tym temacie, na które napotykam.

CZYM JEST WSPÓŁPRACA Z WYDAWNICTWAMI?

Myślę, że współpracę można przyrównać do umowy zlecenia, gdzie obie strony mają wobec siebie obowiązki. Bloger zobowiązany jest przede wszystkim do zrecenzowania książki, a wydawnictwo ma mu to umożliwić- na przykład przez wysyłanie mu egzemplarza recenzenckiego (przedpremierowego/ prebooka). Ale o czym nie zależy zapominać pod żadnym pozorem- nikt nie wysyła Wam książek za darmo. Żyjemy w czasach gdzie nic nie jest za darmo. To, że przeczytacie książkę, zrobicie jej zdjęcia, napiszecie recenzję jest Waszą pracą, której musicie poświęcić swój cenny czas. Więc proszę, nie mówcie, że współpraca jest fajna, "bo książki za darmo".

JAK ZACZĄĆ WSPÓŁPRACĘ?

Są dwie drogi. Możecie napisać maila do wydawnictwa z propozycją współpracy lub czekać na zauważenie i na to, aż wydawnictwo samo się do Was odezwie. W pierwszym przypadku istotną rolę odgrywa konstrukcja maila. Nie powinien on przybierać ani formy "mam bloga i chcę z Wami współpracować" (nikogo to nie obchodzi) ani być wypracowaniem na temat jak wspaniale piszecie 
i jak bardzo Wam zależy na współpracy (nikomu nie chce się tego czytać). Taka wiadomość do wydawnictwa powinna być "krótka, zwięzła i na temat" - przedstaw się ("nazywam się XYZ"), napisz o tym co robisz ("prowadzę bloga i Instagrama"), wspomnij o statystykach -niektóre wydawnictwa tego wymagają ("mam 100 obserwatorów na blogu i 200 na Instagramie"), napisz jaki jest cel Twojego maila ("chciałabym podjąć z Państwem współpracę") i jaka książka Cię interesuje (napisanie "chciał/abym z Państwem współpracować" to trochę za mało, sprawdź nowości, zapowiedzi i wybierz coś dla siebie). Wyślij linki do swoich social mediów, pożegnaj się i podpisz. 
U mnie taka metoda się sprawdza i zazwyczaj dostaje odpowiedzi. Jak szybko? Są wydawnictwa, które potrafią odpisać już na drugi dzień, a na odpowiedź innych trzeba czekać nawet około tygodnia.

A skąd wytrzasnąć maila do wydawnictw? Najczęściej mają je napisane na swoich stronach z określeniem, że jest to mail do osoby zajmującej się współpracami/ blogerami. A co jeśli nie ma? Najlepiej znaleźć kogoś, kto już z danym wydawcą współpracuje (pamiętajcie- taka osoba nie ma obowiązku Wam tego maila udostępnić) i poprosić o dane kontaktowe.

NA CZYM POLEGA?

Zazwyczaj ma to taki schemat (lub powinno mieć)- dostajecie od wydawnictwa książkę (na którą się umówiliście). Jeśli jest to książka już po premierze to zazwyczaj jest to egzemplarz finalny (czyli taki, który możecie kupić w księgarniach). Natomiast, gdy Waszym zadaniem jest przeczytanie książki przed premierą, to powinniście dostać zarówno egzemplarz przedpremierowy, a po wykonaniu Waszej pracy- finalny. Jest to kwestia sporna, wiele zależy od tego jak dogadacie się w konkretnym wydawnictwem. W niektórych jest to "wpisane we współpracę", że taki egzemplarz będzie, w innych o egzemplarz finalny musicie się prosić (i nie zawsze przyniesie to pożądany skutek). Ja jednak uważam, że za pracę powinno się dostawać wynagrodzenie, którym jest książka. Prebook jest tylko narzędziem do wykonania Waszej pracy i absolutnie nie przemawiają do mnie argumenty, że "wersja przedpremierowa nie różni się znacznie od wersji finalnej". 

Dodatkowo, współpraca może być albo "długoterminowa", czyli możecie napisać do wydawnictwa co Was interesuje, a oni będą wysyłać Wam maile z zapowiedziami, albo obejmować tylko jeden tytuł (co nie znaczy, że nie dostaniecie już nigdy od nich propozycji).

Często wydawnictwa w mailu piszą swoje wymagania dotyczące terminu i tego gdzie zamieścić recenzję (na swoim blogu, lubimy czytać, stronie empiku- jednak nie wszystkie wydawnictwa tego wymagają, niektórym wystarczy tylko blog).

Update: Po napisaniu recenzji wyślijcie jej link do wydawnictwa! Inaczej nie dowiedzą się, że wykonałeś swoją część pracy!

DO KOGO NAPISAĆ?

To wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego jakie masz preferencje czytelnicze. Moje pierwsze współprace to Jaguar, Literackie i Kobiece. Są wydawnictwa, które wymagają więcej i są dla tych "bardziej zaawansowanych"- takie opinie słyszy się o wydawnictwie Filia i Albatros. Myślę, że jeśli współpraca z danym wydawnictwem Cię interesuję, to po prostu napisz. Najgorsze co może się stać to odmowa. A to serio nic strasznego.

EGZEMPLARZ RECENZENCKI, A FINALNY

Jakie są różnice? Najczęściej prebooki są jeszcze przed ostateczną korektą i występują w nich błędy (literówki, czasem też interpunkcyjne czy nawet ortograficzne). W 99% są one znacznie gorsze jakościowo- drukowane na gorszym papierze, bez grzbietu (to znaczy- grzbiet jest, ale na przykład ma tylko jeden kolor, brak tytułu), w miękkiej okładce, a gdy w książce pojawiają się zdjęcia lub rysunki to są one czarno-białe. Po prostu widać, że jest to coś, co nie nadaje się do sprzedaży. W niektórych wydawnictwach różnice są niewielkie, bo mogą polegać na napisie "egzemplarz do recenzji". Są również wydawnictwa, które podchodzą do blogerów jak do oszustów i każdą kartkę "zdobi" napis "egzemplarz recenzencki/ bezpłatny" i powiem Wam szczerze, że nie zrecenzowałabym takiej książki, bo to męczarnia czytać coś takiego. Może zdarzyć się też sytuacja, gdzie zostanie zaproponowany Wam pdf danej pozycji.


ILE MAM CZASU NA PRZECZYTANIE?

To zależy. Niektóre wydawnictwa przewidują "bezterminowość", czyli czytacie kiedy macie czas. Jeśli dostajecie egzemplarz przed premierą to zazwyczaj wydawnictwa wymagają żeby recenzja pojawiła się:
1) przed premierą 
a) w konkretnym dniu (np. 26 lipca)
b) w danym okresie czasu (np. od 25-29 lipca)
2) "w okolicach premiery" (co należy rozumieć jako "chwilę przed" lub "chwilę po")
Gdy książka miała już swoją premierę to często wydawnictwa wprost określają, że chciałyby żeby Wasza opinia pojawiła się w ciągu dwóch/ trzech tygodni od jej otrzymania. Jednak pamiętajcie, że w wydawnictwie też pracują ludzie, nie jest to jakiś mityczny twór i można się z nimi dogadać.


CZY ZARABIASZ NA RECENZJACH?

Nie. Dotychczas miałam tylko współpracę barterowe, czyli recenzja w zamian za książkę. Ale są blogerzy, którzy na współpracy zarabiają. 

CO JAK KSIĄŻKA MI SIĘ NIE PODOBA?

Piszesz jej szczerą opinię. Jeszcze nie spotkałam się z sytuacją żeby wydawnictwo zerwało z kimś współpracę z powodu negatywnej opinii. Należy zadać sobie pytanie- po co to robię? Żeby zadowolić wydawnictwa czy żeby zebrać grono czytelników, którzy mi ufają i raczej nie zawodzą się na moich poleceniach? Myślę, że drugi powód jest tym właściwym. 

Miałam raz sytuację, kiedy wydawnictwo (tylko jedno miało takie wymaganie) wprost napisało mi, że jeśli dana książka mi się nie spodoba, to mam nie publikować jej recenzji (akurat tu nie było problemu, bo moja opinia była pozytywna). Zapomniało chyba, że negatywne opinie często kuszą bardziej niż pozytywne.

CO JEŚLI DOSTANĘ PROPOZYCJĘ ZRECENZOWANIA KSIĄŻKI, KTÓRA MNIE NIE INTERESUJE?

Nie męcz się i odmów. Jeśli nie lubisz tego autora, nie podoba Ci się okładka, nie interesuje Cię opis- to nie olewaj wydawnictwa. Po prostu napisz im szczerze, że nie jesteś zainteresowany tą pozycją. Ja też tak robię. Gdyby tak nie było, to miesięcznie dostawałabym powyżej 10 książek do recenzji. 

Pamiętaj też o tym żeby nie zaciągać zobowiązań, którym nie możesz podołać. Odmów lub wyjaśnij sytuację pisząc, że "książka Cię interesuje i chętnie ją zrecenzujesz, ale nie masz czasu i recenzja będzie mogła się pojawić dopiero wtedy i wtedy".  

KSIĄŻKI- NIESPODZIANKI 

Temat sporny, ale raczej przeważa opinia, że jeśli nie umawialiście się z wydawnictwem na recenzję danej pozycji, to nie musicie jej recenzować. Czasem jednak wydawcy sądzą coś innego i mogą upomnieć się o recenzję. Ale pamiętajcie- gdy coś nie było wcześniej ustalone, to nie macie obowiązku pisać o danej pozycji. Miałam kilka sytuacji, gdy dostałam takie niespodzianki, ale jeszcze nie miałam okazji (i raczej nie będę mieć), aby je przeczytać i zrecenzować.

NA CO ZWRACAJĄ UWAGĘ WYDAWNICTWA?

Najczęściej- na statystyki. Ja zaczęłam współpracę, gdy dopiero zaczynałam bloga, a na Instagramie miałam 1000 obserwatorów. Czy dostawałam odpowiedzi odmowne? Tak, bo "za krótko prowadzę bloga", "mam za mało obserwatorów". Jednak dostanie odpowiedzi negatywnej jest lepsza niż zupełny brak odpowiedzi (co też się zdarza). Nie dostałam jednak nigdy odpowiedzi z odmową ze względu na jakość moich postów. Myślę, że nie jest to spowodowane znakomitością moich recenzji (bo tak nie jest), ale raczej tym, że większość wydawnictw nie czyta wnikliwie naszych recenzji.

Często wydawnictwa odnajdują blogerów przez Instagram, gdzie patrzą na Wasze zasięgi, a także jakość zdjęć.

SPRZEDAŻ KSIĄŻEK OD WYDAWNICTW

Jeśli chodzi o egzemplarze recenzyjne to jest na nich najczęściej napis "egzemplarz nie do sprzedaży". Takiej książki bym nie sprzedała, bo 1) często są w nich jeszcze małe błędy, a 2) są w stanie agonalnym po przeczytaniu.  Nie wiem jak prawnie wygląda taka sytuacja, ale wydaje mi się, że ten napis to bardziej informacja dla kupującego, że nie kupuje "pełnowymiarowego" egzemplarza. Czy ze sprzedaży takiej książki są konsekwencje prawne? Nie mam pojęcia, być może wydawnictwa mają taki zapis w swoich regulaminach.

Natomiast jeśli chodzi o egzemplarze oficjalne, to nie widzę nic złego w ich sprzedaży, w końcu jest to nasze wynagrodzenie za pracę, więc powinno być traktowane jak pensja, którą możemy przeznaczyć na co nam się podoba.

JAKIE JA MAM PODEJŚCIE?

U mnie podejście do współprac przeszło długą drogę i bardzo się zmieniło. Od skakania pod sufit i biegania do mamy z każdym otrzymanym mailem, po stan teraźniejszy, w którym wolę czytać swoje książki i Wam o nich opowiadać "bez przymusu". Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, że książki od wydawnictw czytałam z obowiązku, ale jednak gdy macie wyznaczony termin, macie napisać recenzję i zrobić zdjęcia to czasami odbiera Wam to odrobinę przyjemności z lektury. Tak jak pisałam wcześniej, zaczęłam współpracę w sierpniu tamtego roku, mając 1000 obserwatorów na Instagramie. Zaczęłam współpracę z wydawnictwem Literackim, Jaguarem, Kobiecym, YA, Otwartym, Lirą i Znakiem (chociaż pewnie o czymś zapomniałam). Póki trwały wakacje i miałam dużo czasu, to aktywne prowadzenie bloga nie stanowiło problemu. Jednak nadszedł październik i objawiło się moje niepohamowanie- miałam prawie 10 książek do zrecenzowania "na już" i to skutecznie obrzydziło mi na pewien moment współpracę. Teraz przez mój ograniczony czas egzemplarze recenzenckie to u mnie rzadkość. Aktualnie współpracuję z księgarnią Tak Czytam i wydawnictwem Sonia Draga (jeśli chodzi o bardziej "aktywną" współpracę, poza tym coś jeszcze by się znalazło), z którym to współpraca jest jedną z najprzyjemniejszych i bardziej profesjonalnych (kontakt mailowy pierwsza klasa, mogę się pytać o szczegóły do woli, a wiem, że nie zostanę zlekceważona, dodatkowo książki przychodzą w ekspresowym tempie). 

Pamiętajcie, że nie jesteście organizacją charytatywną i pisząc swoje opinie poświęcacie swój czas i robicie ogromną reklamę dla wydawnictwa. Nie dajcie się wykorzystywać i nie bójcie się upomnieć się o to, co Wam się należy. Jeśli nie odpowiadają Wam warunki współpracy- napiszcie o tym do osoby, z którą prowadzicie korespondencję lub po prostu ją zakończcie. Najlepiej wszystkie szczegóły (takie jak otrzymanie egzemplarza finalnego) uzgodnić przed, tak abyście nie byli później rozczarowani.

Wszystko należy robić z głową. Nie bierzcie książek na siłę tylko po to, żeby nie musieć odmawiać wydawcy. Czytajcie to, co Was interesuje, a jeśli okaże się jednak, że dana lektura nie przypadła Wam do gustu, to napiszcie jej szczerą recenzję. Szanujcie siebie i swój czas, a współpraca z wydawnictwami będzie dla Was przyjemnością.

Komentarze

  1. Ja dzięki Instagramowi miałam okazję przeczytać książki z Wydawnictwa Insignis i Wydanictwa Initium, czy książki bezpośrednio od autorów, ale to oni odezwali się do mnie. Sama do wydawnictw nie piszę. Ostatnimi czasy na bookstagramie obserwuję stawianie na jakość, nie na ilość. Coraz więcej blogerów mówi też o tym, że wyczytują własne zbiory rezygnując z części książek recenzenckich. Myślę, że taki boom na "darmowe książki" powoli mija. Szczególnie ciekawa byłam twojej opinii na temat sprzedaży książek od wydawnictwo, przeczytałam ostatnio że to nie wypada, że jest to oznaka braku szacunku, bo ktoś nam je daje za darmo a my się ich pozbywamy. Jeśli jednak spojrzymy na książkę, jako na zapłatę, to tak jak napisałaś - dlaczego nie mogę mojej zapłaty spożytkować, tak jak ja chcę, skoro wywiązałam się ze swojej części umowy tzn. napisałam tekst i opublikowałam zdjęcie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za cudowny komentarz! Coraz więcej osób mówi o tym, że współpraca ma też swoje wady i to dobrze. Nie mam nic do wspolpracowania, jest to ciekawe doświadczenie, ale trzeba to robić z głową i szacunkiem do siebie i swojego czasu :)

      Usuń
  2. Świetny wpis. Sama jestem początkująca we współpracach, więc dobrze o niektórych rzeczach poczytać u kogoś bardziej doświadczonego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!:) starałam się napisać informacje, których sama kiedyś szukałam

      Usuń
  3. Naprawdę bardzo dobrze napisany post i świetne rady dla osób które mają dopiero w planach podjęcie współpracy z wydawnictwami :) Ja szczerze mówiąc uważam, że najlepszym wydawnictwem do podjęcia współpracy jest Wydawnictwo Jaguar ;) Uwielbiam ich za cudowne książki i bardzo dobry kontakt z blogerami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współpraca z Jaguarem jest super! Akurat ostatnio nie biorę od nich książek, ale miło wspominam 💛

      Usuń
  4. Tak! Pierwszy boom na "darmowe książki", a później stres, że nie przeczytam w terminie - coś co chyba każdy recenzent przeżył. Aktualnie biorę tylko interesujące mnie książki, aczkolwiek coraz bardziej mam ochotę rzucić recenzenckie w cholerę i zabrać się za swoją biblioteczkę. Sama miałam dylemat w temacie sprzedaży książek recenzenckich, ale podoba mi się twoje podejście, w końcu blogerki ubraniowe robią dokładnie to samo i nikt ich za to nie karze.

    tassedelivre.blogspot.com (jakbyś nie wiedziała hehe)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (wiem, że to Ty) i ja też mam czasem ochotę tak zrobić, dlatego ostatnio moje współprace są bardzo ograniczone :)

      Usuń
  5. Z początku również skakałam pod sufit przy pierwszych współpracach :)
    Obecnie zauważam taki trend, że wydawnictwa są nastawiane bardziej na obraz niż na recenzję. Już wielokrotnie spotkałam się z taką współpracą, że wyślą mi książkę wyłącznie za zdjęcie bądź wzmiankę o danej pozycji na instagramie idąc z hasłem "byle jak, byle było głośno".
    Również uważam, że nie powinno się za dużo na siebie brać - widzę często jak niektórzy mają stosy po kilkanaście książek i zastanawiam się, kiedy to przeczytają i czy w ogóle mają zamiar...
    Przyznaję, sama mam kilka zaległych książek od wydawnictw, ale uważam, że skoro nie umawiałam się na konkretny termin, to nic mnie nie goni :)
    A kwestia sprzedaży pozycji od wydawnictw to dla mnie prosty temat. Jeżeli jest po premierze danej książki, to nie widzę w tym nic złego, aby ją sprzedać, jeśli wiem, że jest to książka, do której raczej już nie wrócę i tylko będzie się kurzyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, te pierwsze zachwyty! Też się z tym spotkałam, obraz liczy się bardziej, bo nie trzeba się na nim skupiać. "O, widziałam to na instagramie" i bach! książka leci do koszyka. Jak czasem widzę różnego typu unboxingi i pokazywanie po 10 książek od wydawnictw to aż się za głowę łapie, bo mi by wszystkie włosy ze stresu wypadły haha!

      Usuń
  6. Nic dodać, nic ująć! ;) Kiedyś mi się marzyły współprace ze wszystkimi wydawnictwami, takie bogactwo książkowe... Co ja miałam w głowie ;p Jakbym nie doświadczyła współpracy na własnej skórze, to pewnie bym powiedziała, że Ci sodówka do głowy uderzyła, skoro odmawiasz "darmowych" książek :D Współprace są super i to dzięki nim przekonałam się, że polscy autorzy również potrafią pisać i warto w nich zainwestować. Ale czasem mam takie chwile zwątpienia, gdy patrzę na półkę i widzę, że King, którego kupiłam dwa lata temu nadalnieprzeczytany, że na Władcy pierścieni tyle kurzu, a ja ciągle nie mam czasu, bo przychodzą nowości... Są plusy, są minusy :P Zalecam sobie i wszystkim trochę zdrowego rozsądku, niech Twój post otwiera ludziom oczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa! Współpraca ma zalety, ale ma też wady. Coraz bardziej przychylam się do czytania tylko swoich książek, z małymi wyjątkami :)

      Usuń
  7. Bardzo dobry post! Z pewnością przyda się osobom, które nie do końca są w temacie współprac między blogerem a wydawnictwem. Sama w ostatnim czasie szukałam osoby, która mogłaby mi opowiedzieć trochę więcej na ten temat, więc z pewnością polecę ten wpis innym początkującym recenzentom.

    Pozdrawiam cieplutko! :*
    Ksiazkowystworek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja na początku miałam mnóstwo pytań, a odpowiedzi brak :(

      Usuń
  8. Bardzo dobry pomysł z tym wpisem, bardzo mi pomógł. Jestem jeszcze w tej początkowej fazie. Cieszę się z każdego maila (może dlatego, że zostałam zauważona) a potem pytam siebie kiedy ja to przeczytam? Więc zdarza mi się odmówić książkę. Super wpis, będzie bardzo pomocny dla początkujących ;) herbatkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :) I życzę Ci wielu wspaniałych współprac :*

      Usuń
  9. Zaskoczę Cię. Po mojej negatywnej opinii wydawnictwo Videograf nie odpisało na mojego maila do tej pory, a minęło już 5msc. Nie rozpaczam nad tym, bo nie zamierzam pisać nie szczerych recenzji. Ja mam niewiele współprac, ale dzięki temu wyrabiam się ze wszystkimi książkami i nie mam recenzenckich zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem krótko- ich strata. Ja teraz czytam głównie swoje książki, recenzenckie to wyjątek :)

      Usuń
    2. Mnie Skarpa Warszawska tak potraktowała, bo po niezbyt pochlebnej recenzji, w której nikogo nie obraziłam, ale napisałam, co mi się w książce nie podobało, zwyczajnie zamilkli. Dobra książka sama się obroni, nie każdemu wszystko musi się podobać, a jeśli Wydawców interesują tylko ci, którzy wszystko chwalą, jak "leci", no to cóż nie chcę współpracy z takimi wydawnictwami. Piszę tylko szczere recenzje i humory niezadowolonych wydawnictw, czy autorów mnie nie obchodzą. Ludzie bezmyślnie chwaląc każdą książkę, utwierdzają tylko autorów w tym, że mogą pisać byle jak i byle co, bo ludzie i tak książkę kupią. I ma się podobać, nie daj Boże ją skrytykować.

      Usuń
  10. Świetnie napisany i bardzo wartościowy post jak dla mnie. Na instagramie i blogu nie jestem jeszcze na tyle długo, żeby pisać do wydawnictw, ale zdarzało mi się okazjonalnie coś od jakiegoś dostać i zrecenzować. Dlatego każda Twoja rada jest dla mnie bardzo cenna :)

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na blogu dopiero zaczynałam swoje "podrygi" :) Super! Takie słowa dla mnie są bardzo ważne :*

      Usuń
  11. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do współprac. :) Myślę, że bardzo istotne jest, żeby nie zapomnieć,że tak naprawdę wydawnictwa nie robią nam żadnej przysługi wysyłając książki, a jedynie zgadzają sie na umowę, która od obu stron czegoś wymaga. Niestety na początku miałam takie myślenie właśnie, ale już teraz po pierwszej prawdziwej współpracy zrozumiałam ile wymaga to wysiłku rownież ode mnie. Z pewnością nie można powiedzieć, że dostajemy książki „za darmo”. Super wpis! Pozdrawiam Ola <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jedyne czego pragnę co do wydawnictw to prawdziwa współpraca i szacunek :*

      Usuń
  12. Tak jak piszesz, najgorzej chyba, gdy wydawnictwo w ogóle nie odpowiada na maile. Ja zawszę piszę do tych, których pozycje już czytałam i mogę potwierdzić, że jestem zainteresowana tym, co wydają. Dziwię się osobom, które piszą do wszystkich wydawnictw, bo 'fajnie dostać darmową książkę', a później kopiują cudze recenzje ze stron księgarni internetowych (true story). A jeśli chodzi o Instagram, to u mnie było odwrotnie - założyłam tam konto długo po tym, jak zaczęłam prowadzić bloga. Póki co chyba raczej dla własnej frajdy tam działam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopiowanie cudzych recenzji i ogólnie kradzież zdjęć, cudzej własności jest przegięciem. O! Zazwyczaj jest na odwrót :) Ja długo się zastanawiałam nad założeniem, ale w końcu się przełamałam :)

      Usuń
  13. Myślę, że każdy na początku drogi mając nagły boom, bierze ile dają. Tak było w moim przypadku. Teraz jestem mądrzejsza i zamierzam, czytać to co naprawdę mnie interesuje. Pozatym coraz bardziej tęsknię za swoją biblioteczką, która pokrywa się kurzem. Świetny post, który otwiera oczy. Masz świetne podejście i chyba właśnie stałaś się moją wyrocznią jak wrócić na odpowiednie tory, odzyskując harmonię ☺

    Pozdrawiam, Czytamitu ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ta samo! Jak już zgadzam się na współpracę to tylko przy książkach, którą tak czy siak bym kupiła :) I na serio dziękuję bardzo za takie słowa! <3

      Usuń
  14. Dobrze, że udało Ci się wszystko ująć w tym poście, ja nic więcej bym już nie dodała. Prawda jest taka, że współpraca z niektórymi wydawnictwami to wieczne "skakanie pod sufit", natomiast inne potrafią obrzydzić całą tą machinę. Ściskam ♥
    G. bookish-shark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny post! Ja póki co podjęłam współpracę z jednym wydawnictwem, które z resztą samo ogłosiło nabór na swoim Facebooku. Jeszcze nie miałam odwagi sama do kogoś napisać, chcę najpierw skupić się na rozkreceniu swojego bloga i Ig, a później kto wie jak czas pozwoli i wystarczy odwagi to pewnie będę próbowała swoich sił gdzieś dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i trzymam kciuki za to żeby każda Twoja współpraca była udana :)

      Usuń
  16. Super post! Na prawdę bardzo dużo rzeczy się dowiedziałam :D dziękuje :) a jeżeli już się przeczyta książkę to czy pisać do wydawnictwa, że już umieściliśmy recenzje czy odpuścić sobie takie „cackanie się”? Miłego wieczoru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo chodzi mi o sytuacje gdy w mejlu, gdzie została mi zaproponowana książka do zrecenzowania, nie było wzmianki, że po napisaniu recenzji trzeba ją im przesłać. A i czy mogłabyś poszerzyć kwestie sprzedaży książek recenzenckich? Bo wydaje mi się, że według prawa jeżeli na książce jest napisane „egz rec nie na sprzedarz” to nie wolno tego sprzedawać, ale czy mogłabyś napisać co ty o tym sądzisz? (Tym bardziej że jesteś na prawie ��)
      PS przepraszam, że z anonima ale nie mam tu konta ��
      Pozdrawiam Cię i życzę miłego dzionka ��

      Usuń
    2. Do do linków- już uzupełniłam w poście. Dziękuje za przypomnienie, bo to bardzo ważna kwestia :) Co do rozszerzenia- sama nie wiem :(

      Usuń
    3. Myślę, że to bardziej informacja dla kupującego, aby nie naciął się na nieoficjalny egzemplarz.

      Usuń
  17. Świetny post. Idealnie to wszystko ujęłaś, bardzo szczerze i bez owijania w bawełnę. Podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Super post i napisałaś najprawdziwszą prawdę! Miałam wkrótce też napisać o współpracach, ale wyczerpałaś temat, więc odpuszczę :D
    Ja pierwszą współpracę nawiązałam z Albatrosem i w styczniu minął rok odkąd z nimi współpracuję. Jest naprawdę cudownie! Rzeczywiście wymagają sporo, ale dla mnie to żaden problem. Dawniej były 2 tygodnie na zrecenzowanie książki u nich, ale teraz zauważyłam w warunkach, że jest 30 dni - idealny termin! Kolejnym wydawnictwem było Media Rodzina - spełnienie marzeń! Dalej to było Literackie - też jest super <3 Współpracuję jeszcze z innymi wydawnictwami, ale te trzy to po prostu współpraca idealna :)
    Najgorzej wspominam współpracę z Otwartym... Zresztą na nich chyba sporo osób narzeka :)
    Buziaki! ;* Dolina Książek ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisz koniecznie! Nie chciałam Ci podkradać tematu :( Chętnie przeczytam też o Twojej perspektywie! A Albatros to moje niespełnione marzenie :)

      Usuń
  19. Dobrze, że o tym piszesz - to ważny temat w naszej blogowej sferze. Niestety, często obserwuje się, że ludzie nie znają umiaru, biorą co popadnie, "żeby mieć", a później płacz i lament, bo tyle książek, a brak czasu na czytanie. Na szczęście na moim stosie do przeczytania najwięcej książek jest moich własnych prywatnych, które sama sobie kupiłam bądź wypożyczyłam. Przy dobieraniu książek od wydawnictw staram się kierować rozsądkiem i zawsze, zanim się zdecyduję, zadaje sobie pytanie: "czy kupiłabym tę książkę gdybym o niej usłyszała?". Jeśli odpowiedź jest negatywna - po prostu odmawiam. To noc strasznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem jak widzę ogromne stosy to się za głowę łapie, bo ja nie wiem kiedy znalazłabym na to czas. Mi się w tamtym roku tyle książek nazbierało, że muszę teraz je wszystkie nadrobić :) A co do odmowy- mamy do tego prawo, jeśli nas coś nie interesuje.

      Usuń
  20. Ja uważam, że za promowanie czegokolwiek powinno się dostawać pieniądze - i to nie ważne czy napisze o książce dobrze czy źle. Barter za 30 zł (a pewnie koszt wydania książki jest niższy) to coś nie do przyjęcia, ale w przypadku świata literatury nie liczę, że kiedykolwiek wydawnictwa będą płacić każdemu za jego pracę. Przeczytanie książki, która ma 500 stron zajmuje załóżmy 8 godzin, do tego zrobienie zdjęć, przygotowanie recenzji, publikacja... to masa naszego cennego czasu.
    Blogerzy książkowi mają chyba największy wpływ na to, co kupią inni czytelnicy. Wydawnictwa na tym zarabiają krocie, a bloger nic - to nie jest normalne.
    Dodam, że kiedyś dla mnie też otrzymanie książki od wydawnictwa było czymś wyjątkowym. Szybko się to jednak zmieniło widząc, że taki barter to poniekąd wykorzystywanie danej osoby. Widać, że inne "branże" blogów działają zupełnie inaczej.
    Czemu czytelnicy za jeszcze większą pracę (bardziej czasochłonną) mają być traktowani inaczej?
    I czy lepiej brać 30 zł niż nic? Uważam, że lepiej nic i mieć to poczucie wolności, o którym piszesz i dowolność we wszystkich działaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Jednak dla kogoś, kto tak jak ja, jest niedoświadczony w tym temacie, nie ma wprawionego pióra, ani żadnego wykształcenia w tym temacie to jest to ciekawy sposób, aby po prostu nauczyć się pisać lepiej. Fakt, w tej "umowie" strony są bardzo nierówne, to blogerzy robią ogromną pracę i reklamę dla wydawnictw :(

      Usuń
  21. Ze wszystkim się zgadzam, zresztą inni komentatorzy popierają moje zdanie. Dobrze napisane, Karolina. Nie ma sensu brać za dużo współprac, nic na siłę. I warto pamiętać, że coś za coś. My dostajemy książkę, więc wypada rzetelnie wykonać pracę w drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Obie strony powinny wykonywać swoją pracę i się szanować :)

      Usuń
  22. Chyba najlepiej napisany post o współpracach, jaki przeczytałam :) Wszystko dokładnie wyjaśnione i bez owijania w bawełnę. Ja póki co lubię moją współpracę z wydawnictwami, ale też widzę minusy. Zawsze jak się zgadzam na recenzję danej książki to sobie zapisuję kiedy mam ją dostać i kiedy powinnam napisać recenzje. Tak by przy kolejnych propozycjach wiedzieć czy będę miała czas. Niestety niektóre z wydawnictw nie wysyłają mi książki wtedy kiedy się umawialiśmy, tylko np. 2 tygodnie później. I np. teraz mam 9 książek do zrecenzowania (5 z nich powinnam była dostać od końca marca do połowy kwietnia) i właśnie tak jak mówisz, trochę czytam to na siłę. Ale przynajmniej mam nauczkę i już wiem, które wydawnictwa są słowne i wiem, że dostanę książkę na czas, a z którymi powinnam nieco uważać :). Pozdrawiam !
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobrze i przejrzyście wszystko opisane 😍

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurcze, do tej pory pamiętam swoje pierwsze współpracę i radość, jaką mi sprawiły maile od wydawnictw i autorów. Pamiętam, że nie miałam do końca pojęcia, na czym to wszytko polega i nie umiałam uwierzyć w to, że dostaję książkę w zamian za recenzję i nikt nie każe mi dopłacać za wysyłkę ani nic takiego. Z czasem moje podejście do współprac trochę się zmieniło, bo nie zawsze wszystko przebiegało zgodnie z planem, ale i tak do dziś cieszę się z każdej propozycji i staram się odpisać na każdego maila, nawet jeśli nie mam ochoty na lekturę książki.

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten post jest idealny ���� najlepszy pod każdym względem ��

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo przydatny post! Aż szkoda, że nie znalazłam podobnego wcześniej, gdy zaczynałam wchodzić w ten świat, bloga , instagrama i różnego rodzaju współprac :)

    Pozdrawiam Grovebooks :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie mam dużego doświadczenia ze współpracami z wydawnictwami, wolę czytać książki, które sama sobie kupię albo wypożyczę z biblioteki. Raczej jest też tak, że dostaję czasem maile od wydawnictw, ale rzadko zdarzają się książki, o których pomyślałabym "kupiłabym, gdybym nie dostała tej oferty", a tak sobie założyłam, że jeśli tak nie pomyślę, to znaczy że nie powinnam się zgadzać na współpracę, bo wtedy przeczytanie takiej książki będzie na siłę, a nie dlatego że chcę ją przeczytać.
    Poza tym mam też trochę inne podejście do współprac, bo nie piszę maili do wydawnictw ze swoją "ofertą", tylko wychodzę z założenia, że oferta współpracy bardziej cieszy, jeśli wydawnictwo samo zauważy to, co robię w internecie. Uważam że współpraca, jest pewnego rodzaju nagrodą, docenieniem mojej pracy w internecie. Bardziej mi się podoba wizja tego, że ktoś z wydawnictwa sam trafił na mojego bloga czy instagrama i spodobało mu się na tyle, że postanowił zaoferować mi książkę, a nie że sama wysłałam maila i on tylko odpowiedział :) Ale wiadomo, że każdy ma inne podejście, swój sposób na prowadzenie bloga, współprace itd. Najważniejsze to, żeby być z siebie zadowolonym!

    Pozdrawiam,
    Asia z http://czytaneprzykawie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Napisane wszystko, co można powiedzieć w tym temacie, a do tego prosto i jasno. Teraz, po kilku latach prowadzenia bloga z grubsza ogarniam już sprawę współprac, ale na samym początku taki post byłby dla mnie szalenie pomocny. I zgadzam się z Tobą we wszystkim, żeby nie było. Mail odmowny w odpowiedzi na propozycję współpracy jest lepszy, niż cisza. Zawsze jest mi bardzo miło, gdy osoba po drugiej stronie komputera uprzejmie wytłumaczy, odpisze ze zrozumieniem i potraktuje blogera po prostu jak drugiego człowieka. Niestety czasem spotykamy się z gorszym traktowaniem, ale to już inny temat... ;)

    Pozdrawiam cieplutko!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo profesjonalny i wyczerpujący temat post :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja nie współpracuję z wydawnictwami, w ogóle mnie do tego nie ciągnie. Czytam około 50 książek rocznie i jestem w stanie kupić tyle sama, mam wtedy pewność, że będę mieć wydanie w pełnej jakości, bez błędów etc. Poza tym, wolę wybierać książki sama :D. Może gdybym czytała więcej to chętniej korzystałabym ze współprac.

    Dziewczyna z biblioteki

    OdpowiedzUsuń
  31. Grunt to się nie zrażać. Ja dziesiątki maili wysłałem, problemem u mnie jest to że nie mam strony bloga (jeszcze) A jedynie publikuje recenzję na instagramie czy Facebooku, jednak po roku już mogę przebierać w książkach, może nie wszystkich ale staram się prosić tylko p te które.mnie interesują, zazwyczaj otrzymuję taki egzemplarz...dużo by pisać, musiałbym post zrobić aby wszystkie niuanse opisać, ale próbować trzeba i nic na siłę 🍹

    OdpowiedzUsuń
  32. Myślę, że najlepiej po prostu pracować nad warsztatem, pisać ciekawie i merytorycznie o książkach, a wydawnictwa same zainteresują się takim blogiem. Na szczęście współpracę z wydawnictwami mam za sobą i sam wybieram tytuły, które mnie zainspirują (z antykwariatu, księgarni czy własnej biblioteki). Nie ma wówczas presji czasowej oraz ryzyka, że napiszę nieobiektywnie o danym tytule. Sam układam sobie harmonogram i piszę o książkach, które z jakiegoś względu mnie fascynują. Z dużym uznaniem czytam też blogi, które nie są agregatorami newsów, nikogo nie naśladują i mają jakąś wyraźną linię tematyczną, wokół której się poruszają. Tyle ode mnie. Pozdrawiam wszystkich moli i blogerów książkowych :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

www.come-book.blogspot.com

Popularne posty