Skradzione godziny/ Maria Solar




Hiszpania. Dwa lata przed legalizacją prawa rozwodowego. Dwie rodziny. Dwójka przyjaciół. I jeden sekret, który ma ujrzeć światło dzienne.

Rosa i Damien są rodziną bardzo konserwatywną, kobieta ma tu rolę "pani domu", która nie pracuje i całe jej życie jest zależne od męża. Ich syn, Ramon, ma przyjaciela Roberto, którego rodzice są zupełnie inni, bardziej liberalni, dzieci traktują jak przyjaciół, oboje pracują i mają bardziej "nowoczesne" podejście do kwestii jaką jest małżeństwo.

"Rutyna tłamsi uczucia, sprawia, że miłość wygasa, ludzie się robią bezduszni, krzyki milkną, a to, co nienormalne, staje się normalne; rutyna doprowadza do tego, że człowiek się przyzwyczaja żyć, tak jak żyje i nie walczy o nic innego."

Pewnego dnia, dziadek Roberto, Anselmo, umiera. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w dłoni trzyma kartkę z napisem: "Powiedz, że mnie kochasz.". Chłopiec chowa kartkę do kieszeni, nic nikomu nie mówiąc. Jeszcze nie wie, jakie tajemnice skrywa historia niepozornej karteczki.




                   "Miłości nie można kontrolować. Ludzi nie wolno uwiązywać na sznurku.[...]
                                                   Wręcz przeciwnie, miłość jest wolna."


"Skradzione godziny" to historia o różnych obliczach miłości. O miłości młodej, przyjacielskiej, namiętnej, a także takiej, która istnieje tylko z przyzwyczajenia. Podobało mi się to, że w każdej z tych odsłon to uczucie przedstawione jest realistycznie. Nie mamy tu wykreowanej perfekcyjnej rzeczywistości, bo wszyscy wiemy, że taka nie istnieje. Zawsze pojawiają się jakieś problemy, człowiek w którymś momencie staje na rozdrożu i musi zdecydować czy iść w lewo, czy w prawo, a ta decyzja zdeterminuje jego całe przyszłe życie. Książka jest też ukazaniem przyjaźni dwóch młodych chłopaków, wspierania się w ciężkich chwilach, ich pierwszych miłości, pierwszych fizycznych zbliżeń.  


Jeśli chodzi o moją opinię- ta książka tak wciąga, że nie zauważyłam skradzionych mi przez nią godzin. Lubię obyczajówki, które niosą jakiś przekaz. Sama fabuła jest ciekawa i mimo tego, że o "tajemnicy" dowiadujemy się dosyć szybko, nie zniechęca to nas do dalszego poznawania losów bohaterów. Dodatkowo, "Skradzione godziny" bardzo wzruszają.

Ale niestety, mam też do niej parę zarzutów. Pomysł jest świetny, ale czuję się, że 250 stron to za mało, aby go rozwinąć. Istnieją wątki, które powinny być zakończone, a zostały pozostawione na pastwę losu (dosłownie i w przenośni). Autorka nie wykorzystała w pełni potencjału swojej książki- nie przeszkadzałoby mi, gdyby miała ona 500 stron, szczególnie biorąc pod uwagę to, że powieść Marii Solar czyta się przyjemnie. Druga kwestia (i ostatnia dotycząca mojego narzekania) to ostatnie zdanie książki. Wolałabym żeby go nie było. Rozumiem, ma ono nieść "nadzieję" na lepsze jutro, ale było milion lepszych sposób żeby to wyrazić. Wydaje mi się, że to ostatnie zdanie spłaszczyło historię do cielesnych pragnień człowieka, a nie o to tutaj chodziło. Może komuś się spodoba, może to było takie mrugnięcie oka do czytelnika, nie mnie oceniać, ja wolałabym żeby to zdanie nie istniało.

Podsumowując, jest to dobra książka, do pochłonięcia na jeden wieczór, bo chcemy jak najszybciej poznać całą historię bohaterów. Niestety, właśnie ta historia, jest niewykorzystanym potencjałem.






Komentarze

  1. Muszę przyznać, że po Twojej recenzji jestem bardzo ciekawa tej książki :) lubię takie wciągające i wzruszające książki, więc na pewno po nią siegnę!

    Buziaki,
    siemamoniaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje wzruszenie tą książką na Instastories zachęciło mnie do przeczytania jej. Wątek wydaje się być ciekawy, niecodzienny, więc zostaje mi nic innego, jak rozejrzeć się za nią;)

    Pozdrawiam
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, świetna recenzja ! <3 Narobiłaś mi ogromnego smaka, na tą historię :)

    Pozdrawiam
    ksiazkowystworek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie jest to historia, która wpada w moje gusta, ale muszę przyznać, że brzmi ciekawie. Jestem na twoim blogu pierwszy raz i już zachęciłaś mnie do tej lektury, mimo że tak jak powiedziałam, nie jest to mój styl :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/10/przedpremierowo-dwor-skrzyde-i-zguby.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, książka, tak jak wspomniałam, ma swoje wady i jest trochę niewykorzystanym potencjałem. Ale może chociaż troszkę Ci się spodoba :)

      Usuń
  5. literatura hiszpańska jest trochę w naszym kraju traktowana po macoszemu. A jest duuużo fajnych książek, hiszpańskojęzycznych autorów o których niestety nie słychać. Sięgnę po nią bo jestem ciekawa hiszpańskiego stylu.:)

    Pozdrawiam, Paulina;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna recenzja :) Chyba skuszę się na tę książkę ❤

    Pozdrawiam :D
    adventureinthelibrary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaintrygowała mnie ta historia.Bardzo chętnie przeczytam jeśli będę miała okazję.
    Pozdrawiam.
    czytanestrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, nie wiem czy chcę przeczytać tę pozycję czy nie. Są o niej tak różne opinie, że chyba jednak poświęcę swój czas na coś innego :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Amazing review, look so nice and itneresting, like it.
    I'm first time on your blog and It's amazing. I really like it.
    Maybe follow for follow? Let me know on my blog, dear!
    I hope you will visit me soon. Have a nice day!
    Maleficent

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam już znacznie lepsze powieści. Wydaje mi się, że "Skradzione godziny" podobały mi się znacznie mniej niż Tobie, ale mamy też nieco inne upodobania literackie, stąd zapewne ta rozbieżność. Odnośnie ostatniego zdania - wcześniej nie patrzyłam na nie w kontekście spłaszczania historii, które mnie i tak wydawała się płaska, ale na dobrą sprawę masz rację. Choć myślę, że to miało być jednak takie małe mrugnięcie do czytelnika... Niemniej odebrać można je różnie, niekoniecznie pozytywnie.

    Pozdrawiam cieplutko,
    S.
    nieksiazkowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię takie historie i jeśli chodzi o tą "sprzed lat" to skradła moje serce. A później na wydarzenia z końca książki i to zdanie... zupełnie mi nie pasowało. Wolałabym ogólnie żeby wątki były bardziej rozwinięte- chociaż ten z Rosą i Damienem...bo brakowało mi tego

      Usuń
  11. Przyznam szczerze, że kompletnie nie ciągnie mnie do tej historii i mam nieodparte wrażenie, iż nie skradłaby mojego serca, także posłucham się mojej intuicji.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie chcę przeczytać ten tytuł. Lubię obyczajówki i mimo kilku niedociągnięć, jakie zauważyłaś, nie czuję się zniechęcona :) Wręcz przeciwnie, jestem ciekawa, czy moja opinia po przeczytaniu będzie podobna do Twojej:)

    Pozdrawiam cieplutko,
    dziennikbibliotekarki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Wpadam ostatnio tylko o wyłącznie na podobne recenzje książki - jest całkiem w porządku, ale potencjał nie został wykorzystany. Szkoda, bardzo szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest to kolejna recenzja, w której wspomniany jest zmarnowany potencjał, więc chyba jednak coś w tym jest. Szkoda, bo mogłaby to być naprawdę świetna historia ;)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmmmm no i mam dylemat, z jednej strony książka bardzo Ci się podoba, jednak z drugiej jest ona niewykorzystanym potencjałem autorki - przyznam szczerze, że nie lubię takich powieści, strasznie męczy mnie najpierw ich czytanie, a potem właśnie to uczucie niedosytu i swego rodzaju żal do autora/ki... I właśnie z tego powodu narazie daruję sobie przeczytanie tego tytułu, niemniej dziękuję za rzetelną recenzję :)

    Pozdrawiam, she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

www.come-book.blogspot.com

Popularne posty