Dzień dobry, Północy / Lily Brooks- Dalton


Augustin to badacz gwiazd, znajdujący się na Arktyce w stacji badawczej. Sully przebywa na pokładzie statku "Aether", który przemierza kosmos. Ich losy zostają połączone przez katastrofę na Ziemi, przez którą Augie zostaje sam (oprócz dziewczynki Iris, która zostaje w stacji badawczej razem z nim, jednak nie wiemy skąd się tam wzięła, sama też niewiele mówi) na kole podbiegunowym, a Sully i pozostała część kosmonautów traci łączność z planetą. Czy jest jeszcze wspólny punkt dla ich losów? Tak. I jest nim przytłaczająca ich samotność.

Nie wiem czy z mojej strony może być to zbyt wydumana teza, ale katastrofa na Ziemi może być tu metaforą. Żadnej katastrofy nie było, ludzie nie zniknęli, jednak dla Augiego i Sully nie ma nikogo, planeta jest pusta i odczuwają przez to dotkliwy smutek, wyalienowanie, osamotnienie.

"Przez całe życie przenosił się z miejsca na miejsce i nigdy nie postarał się dowiedzieć czegoś więcej o ich kulturze, przyrodzie czy geografii, tym wszystkim, co miał przed oczami. Wydawało mu się to przemijające, banalne. Zawsze spoglądał dalej."

Przyznam szczerze, że początkowe strony lektury były dla mnie dość męczące, nie za bardzo wiedziałam, co się dzieje. Dopiero w dalszej części, gdy poznajemy naszych bohaterów, ich uczucia, historię zaczynamy się do nich przywiązywać. Dowiadujemy się czemu Augustin pozostał na Arktyce, mimo wyjazdu pozostałych naukowców i co kierowało Sully, gdy zostawiała swoją córkę i zdecydowała się na podróż kosmiczną. To, co dla innych może być zaletą, lecz dla mnie było malutką wadą było to, że niektóre momenty były troszkę "przegadane", opisy zbyt długie, jednak same w sobie napisane w ciekawy sposób, który działał na naszą wyobraźnię. Widzimy przez oczami zimną Arktykę, jej ośnieżoną powierzchnie, ale także pustkę Kosmosu, jego ogrom. Zdecydowanie druga część książki jest o wiele lepsza, więcej się dzieje, nie skupiamy się tylko na uczuciach naszych bohaterów, ale też na problemach w miejscu, w którym przebywają. 

"Zasypiając, Augie skupił się na jej oddechu i wreszcie zidentyfikował źródło gnębiącego go przez cały czas niepokoju; to była miłość"

To, co bardzo mi się podobało w "Dzień dobry, Północy" to spowicie losów naszych bohaterów tajemnicą. Krok po kroku dowiadujemy się o nich więcej, jednak czujemy niedosyt. Co to za katastrofa? Kim jest Iris, skąd wzięła się na stacji badawczej? Zakończenie też nie daje nam pewności, zostawia nas z otwartymi drzwiami. Sami musimy sobie dopowiedzieć, sfinalizować losy bohaterów w odpowiadający nam sposób. Nie była to najlżejsza lektura, ale zdecydowanie warta poznania. 







Komentarze

  1. Koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sobie wyobraziłam ten klimat panujący w książce *o* Uwielbiam czasem sięgnąć po coś "cięższego" :) Super, że książka przypadła Ci do gustu :*
    Pozdrawiam ciepło! Dolina Książek ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Połączenie kosmosu, Arktyki i ciekawej historii to zdecydowanie coś dla mnie :) Martwią mnie tylko te zbyt długie opisy :(

    Pozdrawiam:)
    Dominika
    domciachoo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł jest bardzo intrygujący. Sądze, że byłabym zadowolona z lektury, nie widzę polskich imion i jestem szczęśliwa. :D Chętnie przeczytam, świetna recenzja, like always.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam jak ta książka miałam swoją premierę i okładka mnie od razu przyciągnęła, nawet nie wiedziałam o czym ona jest, do niedawna. Bardzo mnie ona instryguje, a Ty jeszcze bardziej mnie zachęciłaś do przeczytania jej.
    Buziaki,
    https://myszkarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta pozycja mignęła mi kilkukrotnie podczas przeglądania zapowiedzi książkowych pojawiających się na różnych blogach i choć bardzo kusiła mnie ze względu na okładkę, tak z nieznanych mi samej powodów nie zdecydowałam się na jej zdobycie i przeczytanie. Czas to nadrobić, bo historie spowite tajemnicą to coś do bardzo lubię.

    https://biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

www.come-book.blogspot.com

Popularne posty