Człowiek w przystępnej cenie/ Urszula Jabłońska




Słowo tai oznacza człowieka wolnego. Tajlandia to kraj ludzi wolnych. Egzotyczny, daleki, nieznany. Większość osób będzie mogła powiedzieć tylko tyle, że stolicą Tajlandii jest Bangkok. I właściwie możemy zastanawiać się po co wiedzieć więcej? Po co pisać reportaż o Tajlandii, tak bardzo oddalonej od naszego ciepłego, bezpiecznego domku w Polsce? Urszula Jabłońska wychodzi nam na przeciw i to ona zaczyna zasypywać nas serią pytań: "Ile kosztuje człowiek? Czy kobieta ma być droższa niż mężczyzna? A dziecko? Liczyć je razem z kobietą czy nie? (...) Do 1905 roku zasady były określone prawem."

"Człowiek w przystępnej cenie" to reportaże pokazujące nam oblicza Tajlandii, o których za dużo się nie mówi w Polsce. O tych obliczach wiedzą niektórzy Tajowie, ale dobry obywatel tego kraju nigdy nie powie o nim złego słowa, żeby przypadkiem nie zostać obarczonym zarzutem: "Czy Ty jesteś prawdziwym Tajem?".

Zacznijmy więc od początku. Od problemu prostytucji, która jest tam prawnie zdelegalizowana. Na wielkim skrzyżowaniu w budce siedzi policjant strzegący praworządności, a tuż przed jego nosem turyści zostają zasypywani broszurami, które zawierają jednoznaczne oferty. Interesuje Cię kobieta? Mężczyzna? A może transseksualista? Każdy znajdzie coś dla siebie, a ta trzecia grupa coraz częściej się ujawnia malując usta czerwoną szminką i zakładając biustonosz na płaską klatkę piersiową (płaską? a może już powiększoną?). Bieda panująca w Tajlandii zmusza dziewczyny do podjęcia tego zawodu, powiem więcej, istnieje grupa aktywistek, która chce, aby prostytucja była legalna i żeby w stosunku do niej obowiązywały odpowiednie uregulowania prawne.

W kraju wolnych ludzi możecie kupić sobie również lalkę z duszą. Ot tak, na szczęście. Ale podróżując z nią samolotem, będziecie musieli kupić dodatkowy bilet, aby lalka mogła spokojnie przesiedzieć lot na miejscu przy oknie.

Urszula Jabłońska porusza wiele kontrowersyjnych wątków, sytuacji, o których nie pomyślałabym, że istnieją. Ale największą moją uwagę zwróciła reportażem o handlu ludźmi. Przez Tajlandię pewnego czasu przechodziła fala zaginięć, głównie mężczyzn. Znikali w różnych okolicznościach. Pijąc w barze, czekając na dworcu, wchodząc do toalety. Większość z nich nie została porywana, ale nakłoniona do pracy na statkach połowowych. Ciężka sytuacja materialna i obietnice jej natychmiastowej poprawy skłaniały ich do porzucenia dotychczasowego życia. Okazywało się jednak, że zaciągali dług, niemalże niemożliwy do spłacenia. Nie chce Wam zbyt dużo zdradzać, bo odbierze Wam to "przyjemność" (cóż, przyjemnością bym tego nie nazwała, raczej ogromne rozemocjonowanie, które towarzyszy czytaniu) z lektury.

I tu moje pytanie. Dlaczego? Dlaczego ludzie traktują innych jak własność? Dlaczego właściwie "robią" z nich swoich niewolników? Czemu nikt o tym nie mówi? Uważam, że takie sprawy powinny być nagłaśniane. Problem z problemem łamania praw człowieka jest taki sam od wielu lat. Mówi się o tym dopiero wtedy, gdy już się skończył lub dopiero, gdy ktoś o to zapyta. Bardzo nie chcę tajskich problemów porównywać do obozów koncentracyjnych, ale myślę, że to najlepiej zobrazuje to, co chce Wam przekazać. O tym też się nie mówiło. Bo właściwie, po co się mieszać do cudzych problemów? "Ludzie cierpią i tak było, jest i będzie.". Po co o czymś mówić, jeśli to nic nie zmieni? "Tajlandia jest tak daleko nas, a ja nie jestem w stanie nic zrobić, to i tak nie pomoże.". Myślę, że milczenie na temat takich spraw to ogromny problem naszej cywilizacji. Ktoś w tym momencie zmusza kobietę do prostytuowania się, inna opatruję łydkę całą w ranach po przypaleniu papierosem, mężczyzna próbuje uciec, gdy łódź cumuje do brzegu. Ale o tym się nie mówi. Bo po co?

Jeśli chcecie przeczytać coś, o czym nie dowiecie się z telewizji- sięgnijcie po tę książkę. Gdy macie ochotę dowiedzieć się czegoś o Tajlandii- sięgnijcie po tę książkę. A może macie ochotę na znakomity reportaż? Moja odpowiedź jest taka sama jak w poprzednich zdaniach. "Człowiek w przystępnej cenie" to poruszająca lektura, o której szybko nie zapomnę.

Komentarze

  1. Jak mnie znasz, to ja po takie książki nie sięgam, chyba teraz nic się nie zmieni, haha.
    Ale mimo tego, uważam, że tematyka jest poważna i porusza naprawdę ważną sprawę. Na świecie jest tyle rzeczy, które trzeba naprawić, polepszyć, a wszystko stoi w miejscu i to jest, cholera, przykre.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co widzę, to Jabłońska zabrała się do Tajlandii od tej ciemniejszej strony, która jest skrzętnie ukrywana przed "normalsami". I bardzo dobrze. Reportaż ma szokować, wprawiać w zakłopotanie, powodować wypieki i niepokoić. Dostrzegam tutaj zasygnalizowanie przez nią krytyki post-kolonializmu, co bardzo cieszy mnie niezmiernie.
    Nie wiem jak język Jabłońskiej w tej książce, bo pisząc w Dużym Formacie "polską szkołę reportażu" (oh god, nie znoszę tego określenia) czuć mocno. Ale to raczej na plus. Literatura faktu, z naciskiem na "literaturę", to nasze narodowe dobro. W podobnym stylu, ale o Filipinach, pisał Wojciech Tochman w "Eli, Eli".

    Po "Człowieka..." sięgnę z pewnością, Dowody Na Istnienie wydają co raz lepsze rzeczy.

    Napisałbym coś więcej, gdybym sam przeczytał - po tej notce to przeczytam na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już przeczytasz to podziel się ze mną wrażeniami!

      Usuń
  3. Jest wiele tematów, o których "się nie mówi", bo tak. Bo w sumie czemu, skoro nas nie dotyczą. Zgadzam się z tobą całkowicie, że jednak powinno być to nagłasniane. Cieszę się, że przeczytałam tę "recenzję", nawet jeśli nie chodzi o samą opinię książki, ale właśnie ten aspekt, o którym opowiada. Tajlandią raczej się nie interesowałam, tym bardziej panującymi w niej problemami, dlatego cieszę się, że o tym napisałaś. Jeśli ludzie nie będą o tym wiedzieć, świat wcale nie stanie się lepszy.

    giraffe-and-books.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie sądziłam, że reportaże mogą być gatunkiem, który mnie zainteresuje. Ty sprawiałaś, że mam ochotę przeczytać już dwa. Kto wie? Może właśnie dzięki Tobie zakocham się w tym gatunku? 😘 Bardzo podoba mi się Twoja recenzja 😄

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje się być nieco cięższą książką, do której musimy się przygotować psychicznie. Zdecydowanie pozostawi też jakieś piętno na nas. Lubię takie szokujące historię, ale gdy pomyślę, że to naprawdę się dzieje - aż serce mi się kraja...
    Pozdrawiam, Daria z book-night

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby człowiek wie, że takie rzeczy dzieją się na świecie, ale dopiero takie zetknięcie z tym jak przeczytanie o tym książki, gdzie wszystko jest dokładnie opisane i jest FAKTEM, jest jak takie mocne uderzenie w głowę.. Nie słyszałam o tym reportażu i dziękuję, że dzięki Tobie dowiedziałam się o jego istnieniu, bo chcę to przeczytać.
    Pozdrawiam :)
    Monia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio czytałam książkę "Karaluchy" Nesbo, gdzie akcja była osadzona właśnie w Bangkoku. Tam też była poruszona tematyka pedofilii, homoseksualizmu itp. Reportaż zrecenzowany przez Ciebie bardzo mnie zaintrygował i będę musiała go przeczytać.

    Pozdrawiam gorąco,
    korczireads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta pozycja wydaje się przerażająca... co gorsze, prawdziwa. Raczej nie sięgam po tego typu książki (szczególnie teraz, gdy czytam w autobusie/na uczelni), ale myślę, że w okresie świątecznym, gdy już będę miała więcej czasu chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałam kiedyś reportaż który dotyczył prostytucji w Tajlandii dostępnej praktycznie na każdym rogu. "Towar" do wyboru, do koloru. Przykre, że takie poczynania są na porządku dziennym. W cywilizowanym świecie wolność człowieka powinna być nienaruszalna. Niestety Tajlandia mimo że piękna, nie do końca " normalna". Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię reportaże. Choć tematyka tej książki jest wręcz bestialska, bardzo chciałabym ją przeczytać. Zapisuję na listę. Obecnie jestem po lekturze "Byłam kochanką arabskich szejków" gdzie temat handlu ludźmi jest na porządku dziennym. Nie wiedziałam, że rozprzestrzenia się to na cały świat. To jest bardzo smutne, ale trzeba o tym mówić. Może kiedyś przez przypadek ktoś usłyszy i zareaguje. Dlatego chcę przeczytać tę książkę.

    Ola z Nowego Akapitu

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam szczerze, że nie czuję się na tyle silna, żeby przebrnąć przez tę lekturę - na dzień dzisiejszy borykam się z własnymi problemami i bolączkami, wzięcie na siebie cierpienia Tajlandczyków traktowanych gorzej niż przedmioty? To byłoby too much... Ale dziękuję za tę poruszającą recenzję, na pewno będę o niej pamiętała.

    Pozdrawiam, she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisałam kiedyś pracę o seksturystyce i byłam szczerze przerażona. Tajlandia już kilka lat temu była znana jako jedno z najczęściej odwiedzanych przez ten rodzaj "turystów" miejsc, specjalizowała się właśnie w transseksualistach i dzieciach. Z chęcią przeczytam reportaż Pani Jabłońskiej.
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  13. Tematyką Tajlandii i tego co się tam dzieje interesuję się od dawna. Myślę, że jest to książka dla mnie (jakkolwiek to brzmi).

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapowiada się naprawdę wstrząsająco... Czytałam kiedyś, dosyć dawno reportaże w takiej tematyce, zaczęło się u mnie po "Kobiecie na krańcu świata", choć tam te tematy były ledwo "liźnięte". Później jednak za bardzo mnie to wszystko przytłoczyło i odpuściłam. Naprawdę za dużo złego dzieje się na tym świecie.

    www.claudiaaareads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. To była dla Ciebie na pewno wstrząsająca książka. Może nie w tym wymiarze, ale podobnie jest w Ameryce Południowej. Czytałam reportaże stamtąd „Tańczymy już tylko w Zaduszki” i tez miałam wrazenie, że człowiek dla człowieka nic nie znaczy

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie zbyt rzadko sięgam po reportaże, chociaż je uwielbiam, jednak najczęściej czytam te o Polsce, bo interesują mnie najbardziej. Widzę, że warto byłoby poszerzyć horyzonty i sięgnąć chociażby po ten...

    OdpowiedzUsuń
  17. Często sięgam po reportaże i biografie. Lubię książki z przesłaniem i o czymś i nie zawsze musi być to fikcja literacka. Z miłą chęcią sięgnę po tę propozycję. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  18. Uważam, że to niedopuszczalne, że ludzi tak często traktuje się jak własność. Zresztą tak było od lat i nadal widać pozostałości po tych przyzwyczajeniach. Mówiąc o ukochanej osobie nazywa się ją „swoją dziewczyną”, „swoim chłopakiem”, chociaż przecież nie możemy rościć sobie praw do posiadania wolnej osoby. Kobiety nadal muszą walczyć o to, żeby nie były uprzedmiotawiane, żeby obcy nie klepali nas w klubie po pośladkach, chociaż przecież nieważne gdzie i kiedy, nikt nie ma prawa dotykać nas wbrew naszej woli; czy nawet protestować sprośnym żartom wypowiadanym w męskim towarzystwie, jak gdyby kobieta była dobrą zabawką, a nie równym człowiekiem. Patrząc na takie i inne sytuacje opadają mi ręce, ludzka egoistyczna natura jest niemal nie do pokonania i bardzo ciężko jest uświadomić społeczność, że rzeczywiście jesteśmy odpowiedzialni za drugą osobę, nawet jeśli jej nie znamy! Gdyby każdy wykrzesał z siebie odrobinę bezinteresownego dobra, świat byłby o wiele lepszy.
    Podziwiam Cię za napisania tak zwięzłej i jednocześnie treściwej recenzji :)
    Pozdrawiam ciepło,
    gabibooknerd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

www.come-book.blogspot.com

Popularne posty