Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą / Claudia Gray



Hej, dziś przychodzę do Was z moimi przemyśleniami na temat drugiej części trylogii Firebird, czyli recenzją książki "Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą". Jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszej części, czyli "Tysiąc odłamków Ciebie" (recenzja tutaj) to uprzedzam, że mimo tego, że chciałabym uniknąć spojlerów, to są one zawarte już na okładce książki. 





Claudia Gray jak zwykle wrzuca nas w sam środek akcji. Nasza główna bohaterka, Marguerite, ponownie rusza w międzywymiarową podróż, używając Firebirda - wynalazku swoich rodziców i po raz kolejny jej celem jest odnalezienie Paula Markowa. Ale myśl, która przyświecała jej podczas pierwszej wyprawy, czyli "Muszę zabić Paula Markova" zamieniła się w "Muszę uratować Paula Markova".  Jej pierwsza podróż uświadomiła jej bowiem, jak bardzo są sobie bliscy. 

"Dziesięć tysięcy słońc, milion światów nie wystarczyłoby mi, żeby dzielić je z Tobą. Nie wystarczy mi nic mniej od wieczności."


Niestety, odnalezienie Paula stanowi wielkie wyzwanie. Został on rozszczepiony na cztery części, które znajdują się w jego alternatywnych wersjach w innych wymiarach (jeśli brzmi to jak czarna magia i nie czytaliście pierwszej części to się nie martwcie, wszystko jest tam wyjaśnione). Aby tego dokonać, musi zawrzeć pakt ze swoim największym wrogiem, Wyattem Conleyem, który chce wykorzystać naszą bohaterkę i Firebirda do... niekoniecznie pokojowych celów. I takim sposobem odwiedzamy z Marguerite średniowieczny Rzym, Paryż, Nowy York, a także wymiar pogrążony w wojnie. Odkrywamy z nią przerażającą prawdę, że alternatywne wersje bliskich nam osób nie zawsze są do nas pozytywnie nastawione, a co więcej, mogą nawet chcieć nas skrzywdzić. 


"-Rozdarłeś jego duszę na kawałki! Rozerwałeś go! 
-Ale Ty możesz go znowu poskładać w całość."

Uwielbiam podróże, w które zabiera mnie Claudia Gray. Wymiary, które przedstawia nam w drugiej części trylogii Firebird są niesamowite. Każdy z nich jest zupełnie odmienny, ale tak samo ciekawy. Zawsze myślałam, że w trylogiach to pierwsza część jest tą lepsza, bardziej pomysłową, jednak teraz widzę, jak bardzo się myliłam. "Dziesięć tysięcy słońc nad Tobą" sprawiło, że  czytałam niektóre fragmenty kilkukrotnie, bo nie mogłam uwierzyć w to, co się tam dzieje. Wciskało mnie w fotel, a ja nie mogłam oderwać się od czytania. Nowe fakty, które odkrywała Marguerite, szokowały mnie chyba w takim samym stopniu jak ją. Autorka trylogii Firebird ma jedną cechę, która wyróżnia ją na tle innych twórców młodzieżówek - potrafi stworzyć wielowątkową powieść, nawarstwić na siebie problemy, a nadal wszystko trzyma się przysłowiowej "kupy". Ani w "Tysiącu odłamków Ciebie", ani w "Dziesięciu tysiącach słońc nad Tobą" nie ma żadnych nielogicznych sytuacji. W dodatku, wykreowała ona ciekawych i oryginalnych bohaterów (w tej części polubiłam nawet Theo, który w pierwszym tomie nie przypadł mi go gustu).

Często ocenia się książkę przez pryzmat zakończenia. Było ono... zupełnie nie takie jak się spodziewałam, ale uznałabym to raczej za zaletę, a nie wadę książki.

Jeśli polubiliście "Tysiąc odłamków Ciebie" albo chociaż zastanawialiście się nad ich przeczytaniem- zróbcie to koniecznie i sięgnijcie po kontynuację!






Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar:

                                                 



Komentarze

  1. Uwielbiam tę trylogię ❤ Chociaż ma tylu samo zwolenników, co przeciwników. Tak jak pisałam - trochę mi brakowało postaci Paula i większej ilości wspólnych chwil jego z Marguerite. A końcówka? Wgniotła mnie w fotel. Nie tego się spodziewałam! Po skończeniu tej książki byłam w szoku. Uwielbiam autorkę i nawet jeśli akcja zabiera te momenty, o których pisałam powyżej, to ta książka dzięki niej jest jeszcze bardziej wyjątkowa❤ Nie daje ani chwili, aby odetchnąć.

    Pozdrawiam słońce ❤ Ewelina, z redgirlbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekam z czytaniem na zakończenie trylogii, chyba że już jest? W każdym bądź razie nie przepadam za podróżami międzywymiarowymi i czasowymi (o dziwo, bo s-f ogółem bardzo lubię), ale Twoja recenzja brzmi zachęcająco:)

    Pozdrawiam,
    Ania z ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jeszcze nie ma. Zostanie wydana chyba na początku 2018 roku. Ja właśnie s-f średnio lubię, nie czytam dużo takich książek, a ta mnie do siebie przekonała :)

      Usuń
  3. Jeszcze nie czytałam 1 tomu, ale jestem zaciekawiona od kilku miesięcy. Dużo dobrych opinii, ale ja nie bardzo lubię takiej kategorii książek. To nie oznacza, że nie przeczytam, tylko nie wiem kiedy. Mimo tego muszę przyznać, że okładki tej serii są cudowne.
    pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, są cudownie wydane! Ja słyszałam dużo różnych opinii i też myślałam, że mi się nie spodoba...a jednak!

      Usuń
  4. Dziękuję za odwiedziny :) U ciebie również ogromnie mi się spodobało i na pewno zostaję tu na dłużej! Te książki chciałabym ogromnie przeczytać - mają taką cudowną oprawę graficzną, a w dodatku po przeczytaniu twojej jakże zachęcającej recenzji nie umiem powiedzieć "nie" tej serii :) serdecznie pozdrawiam, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiś czas temu słyszłam o tej serii ale myślałam, że jest dla mnie zbyt młodzieżowa. Ale po Twojej recenzji myślę, że jednak przeczytam choćby pierwszą część.
    Pozdrawiam - Ruda z ruda-i-ksiazki.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, muszę w końcu się za tę serię zabrać :D Sama chcę się przekonać o co tyle szumu :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Stara dupa już jestem. Ale tą trylogię z chęcią bym przeczytala. Zakochałam się w okładkach bo sa takie kolorowe ♥

    Pozdrawiam,
    Paulina :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Inne wymiary... to chyba nie do końca moje klimaty ;) Ale możliwe, że kiedyś najdzie mnie ochota na tego typu pozycje i sięgnę wówczas po pierwszy tom :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

www.come-book.blogspot.com

Popularne posty